Sign In

Close
Forgot your password? No account yet?

Blenkitek Klifowy by Murach

Blenkitek Klifowy

Murach

Izyda wyszła ze swojego pokoju na balkon, znajdujący się nad wysokim klifem. Przed nią rozpościerał się widok na bezkresny ocean.. Morska bryza przyjemnie chłodziła jej ciało. Nagle na balustradzie kilka metrów od niej wylądował kruk, o czerwonych końcówkach skrzydeł i ogona. Zbliżył się do niej, po czym ukłonił się nisko.

  • Witaj. Gdzie jest twój pan?
  • KRAAA! - kruk spojrzał w głąb jej pokoju.
  • Marcin? - uradowana lwica odwróciła się do drzwi. Jednak nikogo tam nie zobaczyła.
  • Wołałaś? - odpowiedział jej zza pleców znajomy głos. Dziewczyna odwróciła się uradowana, jednak szybko radość przerodziła się w strach. Przed nią, tuż za balkonem wisiała niebieska bestia.
  • AAA!- krzyknęła, a smok zrobił to samo.
  • Spokojnie! Spokojnie malutki.
  • A o mnie się nie martwisz dupku?!
  • Akurat ty jesteś mniej wystraszona - powiedział szary drak z grzbietu smoka. - A błękitki klifowe nie należą do najodważniejszych. Izyda popatrzyła na smoka. Rzeczywiście wyglądał na przerażonego.
  • Przepraszam. Nie chciałam cię przestraszyć malutki – powiedziała i wyciągnęła dłoń, by pogładzić go po głowie. Smok jednak ją odsunął.
  • Oj Kieł, nie bądź taki. - Marcin pogładził smoka po szyi.- Po prostu ją wystraszyliśmy. Zwierzak przez chwilę się wahał, jednak przemógł swój strach. Podsunął pysk pod dłoń lwicy, by ta mogła go dotknąć.
  • Jest piękny.
  • Masz ochotę na małą przejażdżkę? - drak wyciągnął do nie swą dłoń. Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Przez chwilę stała skamieniała, jednak gdy Kieł szturchnął ją w plecy, podeszła ukochanego.
  • Tu siadasz, - chłopak wskazał jej wgłębienie w kościach biegnących przez cały grzbiet smoka. - a tego się łapiesz. Wygodnie? - spytał gdy już się usadowiła.
  • Bardziej niż się spodziewałam. - dziewczyna nie dostrzegła złowieszczego uśmieszku na pysku Kła. Ale Marcin już tak.
  • Trzymaj się mocno śliczna.. Początki lotu bywają gwałtowne.
  • Jak baaaaaAAAAAAAA! Smok runął w dół klifu, niczym kamień. Dopiero chwilę przed roztrzaskaniem się o skały rozłożył skrzydła i zaczął się wznosić. Gdy wyrównał lot był zaledwie kilka metrów nad wodą.
  • To jest niesamowite! - krzyknęła Izyda. Pęd wiatru wyciskał z jej oczu łzy.
  • SZANA!- krzyknął Marcin, a smok natychmiast zaczął nabierać wysokości. Trzeba przyznać, że wznosił się w błyskawicznym tempie.
  • Co się dzieje?
  • Chcę ci pokazać coś jeszcze lepszego. Ale musisz mi zaufać. - Lwica przytaknęła ruchem głowy. Po chwili znaleźli się pomiędzy chmurami. Kieł przelatywał tak blisko nich, że krople wody osadzały się na ciałach. Marcin przysunął się do Izydy i delikatnie objął ją w pasie. -Gotowa na niespodziankę? - dziewczyna przytaknęła ruchem głowy. - Obiecuję, że nic ci się złego nie stanie. Po tych słowach drak przechylił się na bok, ściągający ich oboje ze smoka. Była przerażona. Leciała w dół z niesamowitą prędkością i jedyne do czego była zdolna to panika. Nagle poczuła na sobie jego dotyk. Delikatny, jednak dość mocny by nie mogła się ruszyć. Szarpała się i krzyczała do niego, jednak wiatr zagłuszał wszystkie słowa. Gdy spojrzała mu w oczy przestała walczyć. Patrzył na nią z taką czułością, że poczuła się bezpiecznie. Z ruchu jego ust odczytała jedno zdanie. „Zaufaj mi.” Po tych słowach odsunął się od niej i zaczął wyczyniać w powietrzu różne akrobacje. Izyda także spróbowała swoich sił. Choć nie szło jej tak dobrze jak Marcinowi, naprawdę świetnie się bawiła. Po krótkiej chwili znów ją przytulił. Tym razem był za jej plecami. Spojrzała na niego rozbawionymi oczami. Nagle, znikąd, pojawił się Kieł. Chwycił draka za plecy i poderwał ich obydwoje do góry. Izyda dopiero teraz dostrzegła jak blisko byli wody. Chłopak, z uśmiechem na twarzy, wyprostował nogi zanurzając je w wodzie. Wywołana tym fala ochlapała ich obydwoje. Lwica dawno się tak dobrze nie bawiła. Nagle smok okręcił się dookoła własnej osi, wyrzucając ich w powietrze. Dziewczyna nie wiedziała co się dzieje. Marcin natomiast bardzo dobrze wiedział. W locie wziął ją na ręce i zgrabnie wylądował na plecach Kła. Po chwili obydwoje siedzieli już wygodnie na jego grzbiecie.
  • Jak ja ci się odwdzięczę? - spytała lwica, wtulając się w ukochanego.
  • Wystarczy, że jesteś – odpowiedział całując ją w czoło.

Submission Information

Views:
449
Comments:
0
Favorites:
1
Rating:
General
Category:
Visual / Traditional